Gabe Newell, charyzmatyczny szef firmy Valve dosyć rzadko udziela wywiadów, dlatego jeśli już się na jakiś zdecyduje, to można oczekiwać z jego strony ciekawych przemyśleń. Nie inaczej jest tym razem - portal All Things D kilka dni temu opublikował fragmenty rozmowy Newella z Edem Friesem, która odbyła się na konferencji Casual Connect w Seattle.

Newell odniósł się do bardzo popularnego obecnie interfejsu dotykowego oraz kwestii przyszłości interfejsów użytkownika. Uważa on, że rozpowszechniona przez Apple dotykowa forma interfejsu jest krótkoterminowa i wkrótce zostanie zastąpiona przez coś innego:

Uważamy, że interfejs dotykowy jest krótkotrwały. Mysz i klawiatura trwały przez 25 lat, a moim zdaniem sterowanie dotykowe będzie stabilne przez 10 lat. Jego następcy będą trwać dłużej niż ćwierć wieku.
Następca kontroli dotykowej, w zależności od tego jak bardzo chcesz się posunąć w kierunku science-fiction, będzie kombinacją różnych technologii. Jego problemem będzie system wejścia/wyjścia.
Nie wydaje mi się, że będzie on kontrolowany za pomocą głosu, ale jestem w stanie wyobrazić sobie opaski na naszych nadgarstkach i kontrolę za pomocą gestów wykonywanych naszymi dłoni, które naprawdę są pełne wyrazu.
Szef Valve odniósł się także do nowego systemu Windows, którego premiera odbędzie się tegorocznej jesieni i zainteresowaniu jego firmy Linuksem:
Dużym problemem, który wstrzymuje Linuksa są gry. Ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, jak duże znaczenie mają gry w kierowaniu decyzjami zakupowymi podejmowanymi przez konsumentów.
Chcemy, aby w jak najłatwiejszy sposób 2500 gier obecnych na Steamie dało się uruchomić również na Linuksie. To strategia zabezpieczenia. Uważam, że Windows 8 oznacza katastrofę dla wszystkich ze sfery PC. Moim zdaniem stracimy niektórych znaczących producentów PC/OEM, którzy zdecydują się na opuszczenie tej części rynku. Wydaje mi się, że dla grupy osób margines opłacalności zostanie przekroczony. Jeśli okaże się to prawdą, to warto mieć przygotowaną dobrą alternatywę.
Krytyczne słowa o Windowsie 8 były z pewnością wynikiem tego, że Microsoft w nowej wersji swojego systemu operacyjnego zamierza umieścić sklep z grami i aplikacjami, którego działanie będzie w dużej mierze przypominać Mac App Store czy Steam.

Newell po raz kolejny starał się także udowodnić wyższość otwartych systemów nad zamkniętymi:

Aby mogło wydarzyć się coś innowacyjnego, musi nastąpić kilka rzeczy, które nie są możliwe na zamkniętych platformach. Gdyby nie rynek PC, to Valve dziś by nie istniało, podobnie jak Epic, Zynga czy Google. Żadna z tych firm nie istniałaby, gdyby nie otwartość platformy. Istnieje silna pokusa, żeby uczynić platformę zamkniętą, bo można spojrzeć na to, co można osiągnąć, kiedy konkurencji ograniczy się do niej dostęp i powiedzieć potem: "To jest naprawdę ekscytujące."
My [w Valve - dop. red.] spoglądamy w stronę platform i mówimy: "Byliśmy od zawsze wolnymi strzelcami i udało nam się wynieść wymierne korzyści ze wszystkiego, co pojawiło się na PC oraz w internecie i przez to musimy dowiedzieć się, w jaki sposób dalej utrzymywać otwarte platformy.
W nieco zawiły sposób Newell przedstawił też swoją wizję przyszłości cyfrowej dystrybucji:
Wszystko, co robimy teraz, nie będzie miało znaczenia w przyszłości …] Rozważamy łączenie platform ze sobą w celu zwiększenia produktywności, co może brzmieć nieco dziwnie, ale jesteśmy zainteresowani stworzeniem platformy, na której aktywność użytkowników w czasie gry będzie tworzyć zawartość dla innych jej użytkowników. To właśnie dlatego zatrudniliśmy ekonomistę.
Naszym zdaniem przyszłość będzie zupełnie inna od sukcesów, które odnosiliśmy w przeszłości. Kiedy grasz w jakąś grę, to zastanawiasz się nad stworzeniem zawartości dla innych graczy, a zatem granica pomiędzy klasycznym graczem i twórcą zaciera się. Mamy dzieciaka w Kansas, który na wytwarzaniu wirtualnych kapeluszy zarabia rocznie 150 tysięcy dolarów. To jedynie punkt wyjścia.
Wszystko to spowodowało, że dyskutujemy z Adobe o tym, że ich kolejna wersja Photoshopa powinna wyglądać jak gra free-to-play, ale oni odpowiadają: "Zupełnie nie rozumiemy, o co wam chodzi, ale to brzmi naprawdę źle." Wtedy my im odpowiadamy: "Nie, nie, nie. Uważamy, że przez większą kreatywność dla waszych użytkowników, zwiększycie zawartość i stworzycie globalny rynek dla ich towarów." To jednak wymaga dłuższej sprzedaży.
Tu nie chodzi o gry video. Tutaj chodzi o towary i usługi w cyfrowym świecie.
Newell wspomniał także o komputerach stanowiących integralną część ubrania, które są testowane w laboratoriach Valve:
Mogę wejść do pokoju, założyć stworzony przez nas system kosztujący 70 tysięcy dolarów, rozejrzeć się, a oprogramowanie przez nas napisane może nakładać informacje na obiekty, niezależnie od tego, gdzie skierowana jest moja głowa czy oczy. Nasze oczy to kłopotliwe gnojki.
Reasumując, dużo ciekawych przemyśleń, jednak w dalszym ciągi ani słowa o kolejnej części Half-Life…

Żródło: AllThingsD