Kilka dni temu blogosferę obiegła informacja o dość niespodziewanej wizycie Tima Cooka w głównej siedzibie firmy Valve, położonej w Bellevue w stanie Waszyngton. Wizyta dyrektora generalnego najbardziej wartościowej firmy na świecie nie miała raczej wyłącznie kurtuazyjnego charakteru.

Natychmiast pojawiło się bardzo dużo spekulacji o tym, co było celem wizyty Cooka u twórców takich gier jak kultowa seria Half-Life, Left4Dead czy Portal.
Portal Cult od Mac dotarł informacji, zgodnie z którymi wizyta Cooka w siedzibie Valve ma pewien związek z telewizorem Apple. Od kilku miesięcy jest on przedmiotem bezustannych plotek, a zdaniem Cult of Mac, potencjalna współpraca Apple z Valve jest częścią szerszej strategii firmy z Cupertino, której celem jest nie tylko branża telewizyjna, ale również rynek konsolowy. Pod koniec tego roku mamy zatem mieć możliwość zakupu nie tylko telewizora z logiem nadgryzionego jabłka, ale także konsoli do gier, której interfejs ma być twórczym rozwinięciem tego znanego z Kinecta na XBoxie 360 i w dużej mierze bazować na kontroli dotykowej.
Jeżeli miałoby okazać się to prawdą, nie byłaby to pierwsza próba podbicia tego rynku przez Apple.
17 lat temu, Apple razem z firmą Bandai (dziś Namco Bandai Games) stworzyli konsolę o nazwie Bandai Pippin, która działała pod kontrolą Mac OS. Z różnych powodów konsola nie odniosła sukcesu, Apple próbowało nawet licencjonować Pippina firmie Bandai, jednak rynek został już wtedy zdominowany przez Sony i Segę i wkrótce potem szybko o Pippinie zapomniano.

Dlaczego zatem tym razem może być inaczej? Apple nie jest przede wszystkim tą samą firmą, którą była w 1995 r., kiedy desperacko próbowała ratować swój byt i wizerunek. Ktoś może jednak zapytać: "Po co Apple ma wchodzić na rynek konsol, skoro mają już doskonale rozwinięty własny ekosystem (iOS i AppStore)?" Rynek konsol rokrocznie wart jest dziesiątki miliardów dolarów i Apple być może będzie chciało z niego uszczknąć coś dla siebie. Innym powodem może być chęć zerwania z wizerunkiem platformy, na której dostępne są wyłącznie proste, casualowe i "popierdółkowate" gry. W ostatnim czasie, głównie za sprawą Rockstar (GTAIII, Max Payne Mobile), sytuacja ta wydaje się zmieniać. Dla Apple może to być jednak za mało i firma będzie chciała dotrzeć do tzw. "core'owych" graczy w tradycyjny sposób - przez własne dedykowane urządzenie do gier.

Wróćmy jednak do Valve, twórców Steama, czyli internetowej platformy do dystrybucji cyfrowych treści, której baza aktywnych użytkowników przekracza 30 milionów osób. Można chyba zaryzykować tezę, że dla "gamingu" Steam jest tym, czym iTunes jest dla muzyki. Ostatnie plotki sugerowały, że Valve pracuje nad własną platformą do gier, tzw. "Steam Boxem". W przeciwieństwie do PlayStation czy XBoxa nie miał być on jednym urządzeniem, a raczej pewnym standardem, który Valve mogłoby licencjonować innym producentom, na podobnej zasadzie jak czyni to Google z Androidem. Ostatnie oferty pracy publikowane przez Valve także wskazywały na to, że firma pracuje nad pewnym tajemniczym urządzeniem, które ma zawierać technologię biometryczną w formie bransoletek lub innych urządzeń służących do rozpoznawania graczy.
Gabe Newell, dyrektor generalny Valve wypowiedział w zeszłym roku dość krytyczne słowa o Apple, w których porównał firmę z Cupertino do "zamkniętego ogrodu" i skomentował plotki o ich wejściu do branży telewizyjnej:

Od strony platform, jest to w pewien sposób złowieszcze, że świat wydaje się odchodzić od otwartych platform.
Oni [Apple - dop. red.] tworzą świecące i błyszczące produkty, które dla ich użytkowników są atrakcyjne i potem kontrolują do nich dostęp.
Kilka miesięcy temu mogliśmy jednak przeczytać inną wypowiedź Newella, utrzymaną w zupełnie innym tonie:
Cóż, jeśli będziemy musieli sprzedawać sprzęt, to zrobimy to. Nie mamy powodu sądzić, że jesteśmy w tym dobrzy. Uważamy, że musimy kontynuować naszą innowacyjność i jeśli jedynym sposobem na rozpoczęcie takich projektów jest stworzenie przez nas i bezpośrednie sprzedawanie sprzętu, to właśnie tak postąpimy. Z pewnością nie jest to pierwszy pomysł, który przemknął nam przez myśli; wolelibyśmy raczej żeby zrobili to ludzie od sprzętu, którzy znają się na jego produkcji i dystrybucji. Uważamy to na tyle ważne, że jeśli ostatecznie będziemy musieli tak postąpić, to właśnie tak postąpimy.
Jeśli jakaś firma zna się na produkcji i dystrybucji sprzętu, to bez wątpienia jest nią Apple. Nie znamy oczywiście dokładnych szczegółów ostatniej wizyty Cooka w Valve. Być może chodziło w niej wyłącznie o rozmowy w sprawie udostępnienia posiadaczom mobilnych urządzeń Apple największych hitów Valve. Być może chodziło o coś zupełnie innego… Osobiście będę wyczekiwał informacji na ten temat w przyszłości i jestem niezmiernie ciekaw, co z tego wyniknie.

Źródło: CultOfMac