Jonathan Ive, starszy wiceprezes ds. wzornictwa przemysłowego w Apple i protegowany Steve’a Jobsa, udzielił niedawno angielskiemu dziennikowi London Evening Standard bardzo ciekawego wywiadu.

Ostatnio otrzymałeś tytuł szlachecki za zasługi dla wzornictwa. Czy jesteś z tego dumny?

W tym samym momencie czułem absolutny zachwyt i jednocześnie całkowitą skromność. Zdaję sobie sprawę z tego, że jestem produktem dorastania w Anglii i brytyjskiej tradycji projektowania i wytwarzania, gdzie po raz pierwszy doszło do ich uprzemysłowienia. Akcentowanie i wartość idei oraz oryginalnego myślenia jest wrodzoną częścią brytyjskiej kultury i opisuje tradycje wzornictwa na wiele sposobów.

Czy Londyn nadal jest ważnym miastem dla wzornictwa?

Z Londynu wyjechałem w 1992 r., ale jestem tam 3-4 razy do roku i kocham go odwiedzać. To bardzo ważne miasto, które ma bardzo znaczący wkład w design, w stwarzanie czegoś nowego.

Czym Londyn różni się od Krzemowej Doliny?

Bliskość różnych twórczych gałęzi przemysłu i Londynu jest nadzwyczajna. Myślę, że właśnie to doprowadziło do bardzo odmiennego odczuwania Doliny Krzemowej.

Dlaczego zdecydowałeś się na przeprowadzkę do Kalifornii?

To, co lubię w tym miejscu, to niezwykły optymizm i nastawienie do próbowania i zgłębiania pomysłów bez obawy przed porażką. Grupa osób, która ma pomysł, decyduje się założyć firmę, aby go zrealizować. Podoba mi się to praktyczne i bezpośrednie podejście.

Nie ma w tym tylko chęci zarabiania pieniędzy. Tutaj chodzi o pomysł i jego realizację - uważam, że to charakteryzuje to miejsce i jego koncentrację.

Co czyni design Apple wyjątkowym?

Zmagamy się z użyciem odpowiednich słów, aby opisać proces designu w Apple, ale w gruncie rzeczy chodzi o projektowanie, testowanie i wytwarzanie. Kiedy rozdzielisz te trzy rzeczy, to według mnie będzie na tym cierpieć końcowy rezultat. Jeśli coś ma być lepsze, to musi być nowe i jeśli jest nowe, to musisz stanąć przed problemami i wyzwaniami, dla których nie masz odniesienia. Aby je rozwiązać potrzebne jest nadzwyczajne skupienie. Istnieje poczucie bycia dociekliwym i optymistycznym, którego w tej kombinacji nie da się często zaobserwować.

_ W jaki sposób w Apple powstaje nowy produkt? _

Może to zabrzmi naiwnie, ale to co kocham w procesie twórczym, to poczucie, że jednego dnia nie mam pomysłu, nie mogę znaleźć rozwiązania, potem przychodzi kolejny dzień i takie rozwiązanie pojawia się. Uważam to za niesamowicie ekscytujące i z koncepcyjnego punktu widzenia - rzeczywiście nadzwyczajne.

Natura pojawiania się pomysłów i kreatywności jest niesamowicie inspirująca. Pojawia się pomysł, który jest samotny, kruchy i tymczasowy oraz nie ma formy.

To co odkryliśmy tutaj, to że taki pomysł przeradza się w rozmowę, która nadal pozostaje bardzo krucha.

Przejście od najbardziej abstrakcyjnego pomysłu do trochę bardziej materialnej rozmowy, to najbardziej dramatyczna zmiana. Kiedy jednak zbudujesz toporny model 3D, to niewyraźnemu pomysłowi nadasz w ten sposób formę i wtedy wszystko się zmienia - zmienia się cały proces. Pobudza do działania i wnosi koncentrację szerokiej grupy ludzi. To niesamowity proces.

Co czyni designera wyjątkowym?


Bardzo ważne jest, aby czuć w sobie tę grację, być dociekliwym i umieć przyznawać się do błędu. Masz tę cudowną fascynację pytaniami typu „co będzie jeśli...?”. Musisz jednak także posiadać zdolność całkowitego skupienia i przenikliwego postrzegania kontekstu i tego co ma znaczenie - to naprawdę strasznie ważne. Musisz umieć obracać się w sprzecznościach.

Jakie są wasze cele przy rozpoczynaniu budowy nowego produktu?

Nasze cele są bardzo proste - zaprojektować i stworzyć lepsze produkty. Jeśli nie możemy uczynić czegoś lepszym, nie robimy tego.

Dlaczego konkurenci Apple się z tym zmagają?

To dość niezwykłe, większość naszych konkurentów jest zainteresowana robieniem czegoś w inny sposób albo sprawiającego wrażenie nowości - uważam, że to całkowicie błędne cele. Produkt musi rzeczywiście być lepszy. Wymaga to prawdziwej dyscypliny i to właśnie nami kieruje - szczera i autentyczna chęć uczynienia czegoś lepszym. Komisje po prostu się nie sprawdzają i nie chodzi tutaj o cenę, plan czy dziwaczny cel marketingowy, aby wyglądać inaczej - to korporacyjne cele z niewielkim szacunkiem dla ludzi używających danego produktu.

Kiedy po raz pierwszy zdałeś sobie sprawę ze znaczenia designerów?

Kiedy po raz pierwszy używałem Maka, byłem świadomy tego poczucia grupy ludzi, którzy coś stworzyli. W latach 80. uczęszczałem do koledżu używając komputera miałem okropne doświadczenia. Potem odkryłem Maka i był to dramatyczny moment, który bardzo wyraźnie pamiętam - to było prawdziwe poczucie ludzi, którzy go stworzyli.

Kiedy pojawiają się pomysły na produkty takie jak iPod, to czy próbujesz wtedy rozwiązywać problem?

Istnieją różne podejścia - czasami jakieś rzeczy cię irytują i zdajesz sobie wtedy sprawę z istnienia problemu. To podejście jest bardzo pragmatyczne i najmniej wymagające.

Trudniejsze jest to, kiedy jesteś zaintrygowany jakąś możliwością. To, moim zdaniem, naprawdę sprawdza zdolności designera. To nie jest problem, którego istnienia jesteś świadom albo nikt nie wyraża pewnej potrzeby. Ale zaczynasz zadawać pytania: „co stanie się jeśli zrobimy tak...?”, połączymy to w taki sposób, czy będzie to użyteczne? Stwarza to możliwości, które mogą zastępować całe kategorie urządzeń, a nie taktycznie rozwiązywać poszczególne problemy.
To jest prawdziwe wyzwanie i to jest ekscytujące.

Czy w Apple powstały w taki sposób jakieś produkty?

Przykładami takich produktów są: iPhone, iPod i iPad. To fanatyczne przywiązanie do detali, napotkanie problemu i determinacja do jego rozwiązania, są krytycznie ważne - to definiuje twoje doświadczenie z minuty na minutę, z dnia na dzień.

Skąd wiesz, że konsumenci będą pragnęli waszych produktów?

Nie tworzymy grup dyskusyjnych - to praca projektanta. To niesprawiedliwe prosić o projektowanie ludzi, którzy nie mają poczucia możliwości dnia jutrzejszego wynikających z kontekstu dnia dzisiejszego.

Twój zespół designerów jest bardzo mały - czy to jest kluczem do sukcesu?

To, jak pracujemy w Apple, jest zdefiniowane przez złożoność produktów, która naprawdę wymaga od nas wspólnej pracy, obejmującej różne dziedziny wiedzy. Myślę, że jest to jedna z rzeczy, które najbardziej lubię w mojej pracy. Pracuję razem z projektantami procesorów, inżynierami elektroniki i mechaniki i wydaje mi się, że miałbyś problem z określeniem kto robi co, kiedy razem pracujemy. Jesteśmy wszyscy w tym samym miejscu i mamy wspólny cel, to samo zainteresowanie tworzeniem wspaniałych produktów.

Jedną z pozostałych rzeczy, która nam to umożliwia to fakt, że robimy to już razem wiele lat - mamy wspólne zaufanie, kiedy stajemy przed wyzwaniem, które na pierwszy rzut oka jest nie do pokonania. Wiele razy, w przypadku iPhone’a albo iPada musieliśmy zadać sobie pytanie czy „to będzie działać?”, a zwyczajnie nie mieliśmy punktów odniesienia.

Czy przez małe szczegóły łatwo można odwrócić uwagę od głównego projektu?

Kiedy próbujesz rozwiązać problem w nowym produkcie, całkowicie koncentrujesz się na problemach, które wydają się być oddalone o szereg kroków od głównego produktu. To rozwiązywanie problemów może wydawać się nieco abstrakcyjne i łatwo przez nie stracić z oczu właściwy produkt. Myślę, że wieloletnie doświadczenie daje ci tę pewność, że jeśli będziesz odpowiednio zdeterminowany, to osiągniesz zamierzony efekt.

Czy ta obsesja na punkcie detali może wymknąć się spod kontroli?

Jest to niezwykle czasochłonne, możesz spędzać wiele miesięcy nad malutkim szczegółem - ale jeśli nie rozwiążesz tego malutkiego problemu, to nie dokończysz tego innego, podstawowego produktu.

Często czujesz, że nie ma sensu ich rozwiązywać, ale masz wiarę. To dlatego te innowacje są takie trudne - nie ma żadnych punktów odniesienia.

Skąd wiesz, że odnieśliście sukces?

Dla designera to bardzo dziwna rzecz do powiedzenia, ale jedną z rzeczy, która naprawdę mnie irytuje w produktach jest, gdy jestem świadomy, że designerzy machają ogonami przed moją twarzą.

Naszym celem są proste obiekty, takie, których nie będziesz sobie wyobrażać w inny sposób. Prostota nie oznacza braku bałaganu. Zrób to dobrze i będziesz bliższy i bardziej skoncentrowany na obiekcie. Przykładowo, aplikacja iPhoto, którą stworzyliśmy dla nowego iPada, całkowicie cię pochłania i zapominasz o tym, że go używasz.

Jakie są największe wyzwania ciągłej innowacji?

Tak długo, jak to robimy, w dalszym ciągu jestem zaskakiwany przez to, jak trudno jest to osiągnąć, ale dokładnie wiesz, kiedy się tam znajdziesz - to może być najmniejsza zmiana, która nagle, bez żadnych sztuczek, zmienia cały obiekt.

Niektóre rozwiązania w iPadzie są naprawdę godne uwagi i istnieje zagrożenie, że będziesz chciał to przekazać ludziom. Uważam, że to fantastyczna ironia, kiedy ludzie są tak nieświadomi akrobatyki, do wykonania której zmusiło nas rozwiązanie jakiegoś problemu - ale to nasza praca i myślę, że ludzie wiedzą, że za skończonym produktem stoi ogromna troska.

Czy konsumentom naprawdę zależy na dobrym designie?

Jedną z rzeczy, której naprawdę nauczyliśmy się w ciągu minionych 20 lat jest to, że konsumenci często mogą mieć problem z określeniem dlaczego coś im się podoba - ale jako konsumenci jesteśmy niezwykle wymagający, wyczuwamy gdzie była wielka troska w projektowaniu, a gdzie chciwość i cynizm. Uznaliśmy to za bardzo zachęcającą rzecz.

Użytkownicy stali się bardzo, prawie obsesyjnie, przywiązani do produktów Apple - dlaczego tak się stało?

Zabrzmi to jak oczywistość, ale pamiętam bycie zaszokowanym po użyciu Maka i to, że w jakiś sposób miałem poczucie przenikliwej świadomości i wartości ludzi, którzy go stworzyli.

Uważam, że emocjonalna więź ludzi z naszymi produktami wynika z tego, że oni wyczuwają naszą troskę i ilość pracy włożonej w ich stworzenie.

Źródło: London Evening Standard